wtorek, 12 lipca 2016

Trochę o pudrach i fluidach

Nie jestem osobą, która nadkłada duże ilości makijażu na twarz. Wystarczy mi podkład oraz dobry puder. Dzięki temu czuję, że maskuje to co muszę, ale jednocześnie nie odczuwam dyskomfortu związanego z dużą ilością makijażu na twarzy.  Nie lubię też nakładania punktowego, czyli, grubsza warstwa na większą niedoskonałość. Widzę, że dużo dziewczyn tak właśnie robi, jednak przez to, to co chciały zakryć widać jeszcze bardziej. Jednocześnie w tym wszystkim bardzo ważne jest to, żeby dobrze dobierać kolory pudrów i fluidów do odcienia swojej cery. Sama wiem po sobie, że kiedy mam źle dobrany kolor fluidu czuję się jakby miała na twarzy maskę. Dlatego staram się odpowiednio dobierać kolory, przez co potrafię spędzić w drogerii naprawdę dużo czasu. Dużo kobiet, ma źle dobrany kolor, myślą, że znają odcień swojej cery i dobierają kolor często nie sprawdzając jak wygląda on na nich. Zanim kupimy nowy fluid warto spędzić trochę czasu na dobraniu koloru. Oglądanie dziewczyn, które mają za ciemny podkład na twarzy i na dodatek, zazwyczaj źle rozsmarowany nie jest przyjemną rzeczą. Widząc to, czuję się dziwnie i od razu zaczynam się zastanawiać się jak to wygląda u mnie, chociaż wiem, że fluid mam dobrze dobrany.

FLUID 

Powiem wam szczerze, fluidy z reguły dobieram sobie sam. Od około 4 lat korzystam z fluidu marki Under20 nr 2. Dobrałam go metodą prób oraz błędów. Postałam trochę w drogerii, zużyłam trochę chusteczek, ale mój wybór okazał się trafiony. Przez 4 lata, nie miałam problemów z kupowaniem fluidu, bo po prostu zawsze kupowałam ten sam. Była z niego bardzo zadowolona, bo idealnie pasował do odcienia mojej cery i ładnie pachniał. Dodatkowo był matujący, co było jego dodatkowym plusem. Polecam go każdej dziewczynie, która zaczyna swoją przygodę z fluidami, nie będziecie zawiedzione. Ja nadal jestem jego wielką zwolenniczką i na pewno będę go jeszcze stosować. Kosztował ok. 16 zł w momencie kiedy zaczęłam go stosować. Nie należał do najdroższych, ale najtańszy też nie był. Problem z moim fluidem zaczął się w momencie kiedy w końcu zrozumiałam, jaką mam cerę i kiedy zaczęto wycofywać z rynku mój ulubiony produkt. Musiałam znaleźć jakiś nowy, odpowiedni dla mnie.

Fluidy z marki Under20 miały tylko 3 możliwe opcje. Ja miałam 2.


Marka Under20 zdejmowała z rynku fluidy matujące, ale jednocześnie wprowadzała do sprzedaży kremy matujące. Pewnego dnia weszłam do drogerii, z wiedzą, że mój fluid się kończy i muszę, po prostu muszę kupić nowy. Stało to się właśnie w tamtym czasie. Ze względu na to, że się śpieszyłam postanowiłam wziąć ten krem matujący o numerze takim samym jak brałam fluid. Kupując ten krem, w ogóle nie widziałam różnicy, nawet cieszyłam się, że go wprowadzają, bo był tańszy niż mój fluid. Dopiero z czasem okazało się, że nie wszystko jest okej.

Na początku stosowania byłam zadowolona, w prawdzie widziałam różnicę w konsystencji, ale krem działał bardzo podobnie jak fluid. Maskował to co chciałam, a kolor był taki jak fluidu. Jednak zaobserwowałam, że moja cera stała się bardziej tłusta. Faktem jest, że moja cera jest tłusta, ale kiedy stosowałam fluid od Under20 nigdy nie było tego widać, a po użyciu kremu często zdarzało się, że świeciłam się jak lampki na choince. Musiałam nakładać więcej pudru. Przez co mój makijaż stawał się naprawdę ciężki i mimo, że miałam zakryte to co chciałam to nie było to matowe i nie czułam się z tym najlepiej. Dlatego, nie polecam tego produktu dziewczynom, która mają tłustą cerę lub mieszaną. Będziecie miały ten sam efekt jak ja. Produkt ten jest wyraźnie skierowany do osób z cerą suchą i dla nich jest on godny polecenia, ponieważ cera pozostanie nawilżona bardzo długo. A z dodatkiem dobrego pudru, będziecie czuły się bardzo dobrze, a wasza cera nie będzie narażona na wyschnięcie. Wróciłam do fluidu Under20, ponieważ w Rossmanie był on jeszcze dostępny, jednak jego cena pozostawiała wiele do życzenia.

Na zdjęciu dokładnie ten krem, który używałam ja, czyli nr.2. Krem dostępny jest w trzech odcieniach. 


Będąc w drogerii w niedzielę zauważyłam promocje na fluidy od Lirene. Będąc w pierwszej klasie liceum kupiłam go raz, jednak wtedy nie miałam pojęcia jak należy dobrze rozsmarować fluid. Przez co powstawała maska i zamiast czuć się dobrze, czułam się źle. Teraz jednak postanowiłam go znów kupić, bogatsza o wiedzę jak dobrze rozsmarować fluid. Wybrałam zwykły matujący fluid o numerze 12, który nazwa się naturalny. Przed półką sklepową spędziłam z 15 minut, rozsmarowując 3 różne kolory i porównując je z fluidem marki under 20, który również miałam rozsmarowany na ręce. Wahałam się pomiędzy 12 a 13, jednak zdecydowałam się na 12, bo jednak była bliższa kolorystycznie do fluidu od Under20. 
Moja mała rada dla was, kiedy nie wiecie jaki kolor podkładu wybrać, wybierajcie zawsze te naturalne, one nigdy nie będą wyglądać źle, bo dobrze dopasują się do waszej cery, chyba, że jesteście mocno opalone, wtedy warto spędzić chwilę w sklepie.
Fluid Lirene zainteresował mnie tym, że jest fluidem (nie kremem) matującym, pochłania sebum (co w moim przypadku jest bardzo ważne), zawiera wosk pszczeli i ma właściwości przeciwrodnikowe (co w moim przypadku jest tak samo ważne, jak to, że pochłania sebum).
Jak na razie fluid od Lirene sprawdza się świetnie. Więcej napiszę kiedy będę stosować go dłużej. 

Na zdjęciu macie pokazane w jakich odcieniach jest dostępny ten fluid. Ja, jak już mówiłam, mam 12.



PUDER 

Tak jak pisałam wyżej, używam tylko fluidu i tylko pudru, a na początku mojej przygody z makijażem używałam tylko fluidu i kompletnie nie wiedziałam po co jeszcze stosować puder. Z wiekiem to się zmieniło. Jak na razie stosowałam tylko dwa pudry. Jeden można dostać tylko w Drogerii Natura, a drugi w każdej drogerii. Pierwszy jest z marki smart girls get more i kosztuje ok 10 zł, a drugi jest z Rimmela i kosztuje coś ok. 20 zł (nie jestem pewna).

Puder z marki smart girls get more, mimo, że tani, to jest bardzo dobry. Jestem z niego bardzo zadowolona. Świetnie matuje i utrzymuje się dosyć długo na twarzy. Jedyną jego wadą jest to, że zawsze psuje się wieczko. Nie wiem czy to moja wina, ale nim nie rzucam, a wkładam jedynie do kosmetyczki. Przez to, że to wieczko się psuje, muszę zawijać na nim gumkę żeby się nie rozsypał. Jednak oprócz tego małego mankamentu, produkt jest godny polecenia. Jak wszystkie pudry ma kilka odcieni, ja mam numer 4.

Na zdjęciu jest numer 6


Puder z marki Rimmel pochodzi z kolekcji Stay matte, więc już sama nazwa wskazuje, że będzie matujący i taki właśnie jest. Utrzymuje się na skórze naprawdę długo. I w momencie kiedy mój podkład powodował to, że się świeciłam to puder świetnie to maskował. Dodatkowym atutem tego pudru jest to, że ślicznie pachnie, aż chce się go nakładać. Jedynym minusem jest opakowanie, z którego bardzo szybko ścierają się napisy i pozostaje mało ciekawe i ładne opakowanie. Dobrze, że zawartość jednak jest bardzo dobra. 

Puder możecie dostać w 6 odcieniach, ja mam nr.5


Jeżeli chodzi o dopieranie koloru pudru to robię to identycznie jak z fluidem. Stoję przed półką i na ręce rozsmarowuję próbki każdego, który wydaje mi się odpowiedni.

Jeżeli jednak nadal macie problem z doborem koloru, warto zapytać się pani, która pracuje w sklepie. Często posiadają one wiedzę, która pomoże dobrać wam odpowiedni produkt. Jednak pamiętajcie, żeby nie ufać paniom w stu procentach i przed zakupem upewnić się czy kolor, który został wam dobrany na pewno dobrze wygląda na cerze.

Dobrze dobrany fluid i puder podkreślą tylko naszą cerę. W innym wypadku stanie się ona ciężka i mało przyjemna do oglądania przez ludzi. Jeżeli macie trądzik to mimo wszystko i tak nie nakładajcie grubych warstw kosmetyków. To jeszcze bardziej podrażnia waszą cerę i nie wygląda za dobrze, a moim zdaniem, trądzik jest jeszcze bardziej widoczny.

Za tydzień opowiem wam o maseczkach i kremach, które stosuję. Będzie to post skierowany głównie do dziewczyn, które mają cerę tłustą oraz trądzikową. Jednak produkty, które będę polecać mają swoje odbicie jako produkty do cery normalnej bądź suchej, więc myślę, że spokojnie będziecie mogły je zakupić.

Do następnego.
Korni.xoxo 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz