wtorek, 24 maja 2016

Koncert LEMON

Cześć i czołem :)
Dzisiejszy post to relacja z koncertu na którym miałam okazję być zimą. Relacja pochodzi z koncertu zespołu LEMON. Mam nadzieję, że się wam spodoba, tak samo jak i mnie podobał się sam koncert.


Jeden z pierwszych grudniowych niedzielnych wieczorów przyniósł mi w prezencie niesamowity koncert zespołu LEMON.
Zespół LEMON jest na scenie muzycznej od 4 lat. Ma na swoim koncie bardzo dobrze sprzedająca się płyty oraz wysokie miejsca na listach przebojów. Warto też podkreślić, że piosenki zespołu nie należą do najłatwiejszych jeżeli chodzi o interpretację tekstów.  Wokalista zespołu – Igor Herbut, zawsze stara się, żeby wszystko co robi jego zespół było wyjątkowe i magiczne. I właśnie taki był ich koncert w STODOLE. Magiczny, ciepły, pełen emocji, po prostu wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. 

Koncert był ostatnim show na trasie Scarlett Tover. Nic więc dziwnego, że dwa tygodnie przed koncertem wszystkie bilety były już wyprzedane. Wszystko wskazywało to na to, że koncert będzie bardzo dobry, skoro tak duża liczba osób chce go zobaczyć. 

Ja sama nie jestem wielką fanką zespołu, jednak cenię ich za ich inność, oryginalność i niebanalność. Chciałam sprawdzić jak wyglądają ich koncerty. Spodziewałam się raczej dużego spokoju, melancholii, czasu wyciszenia i spróbowania zrozumienia w całości piosenek zespołu. Jednak to co otrzymałam od nich tamtego dnia, kompletnie odbiegało od mojej wizji tego koncertu. 

Show na całe szczęście zaczęło się punktualnie. Na początku było ciemno, nie było nic widać. A potem pojawił się Igor, na którego skierowana była jedna lampa i zaczął śpiewać piosenkę z najnowszego albumu – „Etiuda Zimowa”. Piosenka nosiła tytuł „Grudniowy”, a mi w tamtym momencie Igor przypominał ślicznego anioła, wokół którego rozprzestrzenia się niesamowicie pozytywna i dobra energia. Było to bardzo delikatne i subtelne. Cały tłum zgromadzony w sali słuchał z wielkim zaciekawieniem i w ogromnej ciszy. 

Początek mógł być mylący. Tak spokojnie. Nie ma możliwości żeby było mocno, ostro i z przytupem. Jednak potem chłopaki z LEMONA dali niesamowitego kopa.
Wykonali oni wszystkie największe swoje hity w tym „Scarlett” w lekko zmienionej wersji, która wszystkim zgromadzonym przypadła do gustu. Każda piosenka dopełniała show i była wykonana rewelacyjnie. Gitary, basy, perkusja i klawisze współgrały ze sobą w niesamowitej harmonii. A głos wokalisty dopełniał każdą nutę. 

Mi osobiście najbardziej do gustu przypadły dwa wykonania. Piosenka „Napraw” oraz „Jutro” najbardziej zapadły mi w pamięci z tego koncertu.  „Napraw”, ponieważ było zaśpiewana niezwykle emocjonalnie, a „Jutro”, ponieważ była nieziemsko energetyczna, a cały tłum śpiewał z zespołem. Niesamowicie wyszła też akcja fanów na piosence „AKE”. Najwięksi fani mieli przy sobie wycięte serduszka z białego papieru i w tracie piosenki podnieśli je do góry i machali w rytm muzyki. Było widać po zespole, że są zaskoczeni ale jednocześnie szczęśliwi, że mają tak cudownych fanów. Świetny oddźwięk miała też piosenka „Dobryj wieczer tobi” z najnowszej płyty chłopaków. Na moment w STODOLE zrobiło się świątecznie. Chłopcy wyjęli dzwonki i zaczęli kolędować. Cały tłum był wniebowzięty. Myślę, że takiego zwrotu akcji nikt się nie spodziewał. Niby zwykły koncert, a tu nagle świąteczny klimat. Na sali było czuć błogość i spokój, ale jednocześnie radość, że zebrani na sali mają okazję posłuchać nowego materiału na żywo. Był to chyba jedyny moment kiedy można było usłyszeć większość piosenek z „Etiudy zimowej” na żywo (LEMON nie będzie koncertował z tym materiałem – brak czasu). Wielkim zaskoczeniem dla mnie była solówką perkusisty zespołu. Tomasz „Harry” Waldowski dał ogromnego czadu. Tak bardzo wczuł się w muzykę i tak mocno uderzał w perkusję aż pękły mu pałeczki. Takiego zwrotu akcji na tym koncercie, myślę, że nikt się nie spodziewał.

Koncert można podsumować krótko - był bardzo dobry, w świetny sposób zobrazował to w jaki sposób muzykę postrzega zespół i jak wiele pracy wkładają w to żeby ich występy podobały się każdemu, nie tylko fanom.
Z mojej strony chcę dodać, że zdecydowanie nie żałuję pieniędzy jakie wydałam na ten koncert i czasu, który poświęciłam żeby móc na nim być. Koncerty LEMON polecam każdemu, ażeby choć na chwilę zapomnieć o problemach i poczuć muzykę tak jak czują to chłopaki. 

Mam nadzieję, że tą relacją zachęciłam Was do pójścia na koncert tego zespołu. :) Ja byłam już dwa razy i nie żałuję ;)
Pozdrawiam, do następnego. 
Korni.xoxo

piątek, 20 maja 2016

Książka vs film

W swoim życiu przeczytałam wiele książek i jeszcze czeka na mnie sporo ciekawych tytułów. Jednak dzisiaj chciałabym zagłębić się bardziej w powieść Ricka Yancey'a "Piąta fala".

Przyznam szerze, że początek książki dla mnie jest nudny. Akcja zaczyna się dopiero z poznawaniem nowych postaci i ich punktu widzenia. "Piąta fala" jest podzielona na kilka rozdziałów widzianych oczami różnych bohaterów. Taki zabieg wykonany przez autora nadaje powieści różnorodność, a przede wszystkim zainteresowanie czytelnika. Nie chcę zdradzać za wiele dla osób które nie czytały, jednak nie obędzie się bez małych spoilerów. Mianowicie najciekawsza akcja według mnie zaczyna się, gdy Cassie poznaje Evana. Nie od razu można się domyśleć kim naprawdę jest chłopak i jakie tajemnice skrywa.
W książce jest wiele poruszanych wątków jednak głównym na którym opierają się obydwie część jest złożona obietnica, którą bohaterowie mimo często z założenia przegranej pozycji chcą za wszelką cenę wypełnić.
Świat postaci "Piątek fali" z początku nie różni się od naszego ukochanego pochłoniętego przez nowoczesną technologię życia. Z biegiem czasu wszystko się zmienia i uświadamiamy sobie, że raczej nie czeka na nas najazd obcych z innych planet i nie możemy porównywać się z bohaterami, aczkolwiek musimy postawić sobie pytanie, czy tak jak główne postacie z książki walczylibyśmy za wszelką cenę, aby dotrzymać danego słowa?


Powieść doczekała się ekranizacji, którą z miłą chęcią obejrzałam. Byłam nastawiona pozytywnie do filmu, ale niestety nie sprostał moim oczekiwaniom. Moim zdaniem scenarzyści pominęli najważniejsze kwestie z książki. Niestety rozczarowało mnie to, iż najistotniejsze sprawy za które bohaterowie walczyli zmieniono je nie do poznania.
Film jako odrębny nie porównywalny z książką nie jest zły, jednak gdy bierzemy się za stworzenie obrazu filmowego na  podstawie dzieła literackiego starajmy się przekazać to jak najrzetelniej. Mam wrażenie, że autorzy filmu nawet nie przeczytali książki.


Dla ciekawych zamieszczam zwiastun filmu, jednak uprzedzam, że może wpłynąć za bardzo na wyobraźnie :D 

Jeśli miałabym wybierać w tym starciu wygrywa zdecydowanie książka!


Miłego weekendu,
Merli!

wtorek, 17 maja 2016

Ed Sheeran - "X"

Witajcie! 
Nie wiem jak u Was, ale u mnie pogoda do bani, nic tylko siedzieć w domu pod kocem. Niestety tak dobrze nie ma i trzeba pracować. ;) 
Dzisiejszy post to recenzja płyty jednego z moich ulubionych piosenkarzy. Miłego czytania i słuchania :D 


Płyta „X” jest zupełnie inna od debiutu Eda Sheerana. W pierwszej było pełno ballad, można by nawet powiedzieć, że monotonii. Jeżeli chodzi o tę płytę jest całkowicie inaczej. Co prawda temat miłości nadal jest tematem przewodnim jednak jest zachowana różnorodność w melodiach, produkcji i rytmach. Z jednej strony pojawiają się ballady takie jak „Afire Love” czy „One”, z drugiej wesołe i romantyczne „Thinking Out Loud”, zabawne „Don’t” czy też utwór „The Man”, w którym Ed rapuje. Cała piątka tych utworów należy do moich ulubionych. Jest jeszcze „I’m a Mess”, które samo w sobie jest tak samo zwariowane jak tytuł.
Bardzo dobrze albumowi robi zaangażowanie Pharrella Williamsa przy produkcji takich piosenek jak „Sing” czy też „Runaway”. O ile „Sing” jest świetnie zaśpiewane i bardzo wpadające w ucho to „Runaway” nie jest już tak przebojowe.
Zaczarowała mnie również utwór „Bloodstream”. Jest to coś zupełnie innego w wykonaniu Eda. Utwór jest bardzo klimatyczny i lekko mroczny. Wg. mnie najlepszymi piosenkami na tym albumie jest „Afire Love” – cudowne, poruszające, trzeba samemu tego posłuchać żeby móc to poczuć. Singlowe „Thinking Out Loud” – idealna piosenka na pierwszy taniec weselny ale też również do posłuchania podczas romantycznego wieczoru z naszą drugą połówką. Oraz „Bloodstream”, które nadaje charakter całej płycie. Do lepszych można dopisać jeszcze „Sing”, „Photography” (które jako singiel, niestety nie poradziło sobie za dobrze) oraz „Tenerife Sea”.
Cała płyta mimo, że gatunkowo bardzo różnorodna to jest bardzo spójna. Wszystko dzięki bardzo delikatnemu ale jednocześnie ostremu wokalowi artysty. Warte pochwalenia jest to, że wszystkie utwory z płyty napisane zostały przez Eda. Krążek jest całkowicie „jego”, jedynie w niektórych utworach ktoś mu pomagał. Eda można określić jednym słowem – geniusz.


Korni.xoxo


piątek, 13 maja 2016

Serialowy świat

Od kiedy pamiętam uwielbiam oglądać seriale. Chciałam opisać w tym poście 3 produkcje, które aktualnie oglądam i jeszcze nie zniknęły z ramówek telewizyjnych na wakacje.


Losy Singielki Elki od pierwszego odcinka przekonały mnie do siebie. Czasami miałam wrażenie jakbym identyfikowała się z bohaterką. Z początku myślałam, że fabuła jest prosta i będzie ciągnęła się schematycznie do końca serialu. Jednak z czasem produkcja zaskakuje mnie coraz bardziej i już nie mogę się doczekać następnych odcinków. Nietuzinkowa jest również obsada. Dzięki temu serialowi mogłam poznać niesamowity talent komediowy pani Ani Oberc. Aktorzy idealnie są dobrani do swoich ról. Większość zapewne pamięta szarmanckiego Filipa Bobka z roli w BrzydUli, w tej produkcji również możemy podziwiać go w roli amanta z dobrym sercem. Jednak dla mnie największym odkryciem jest pan Mateusz Janicki, którego głos jest tak hipnotyzujący, że mogłabym go słuchać godzinami ! 
Serial można oglądać od poniedziałku do czwartku w TVN od 20.55 :) 


Powiedz TAK! to serial o kolejnej silnej kobiecie. Baśka mimo przeciwności losu zmienia swoje życie o 180 stopni. Fakt faktem w normalnym bytowaniu byłoby to mało realne, iż ma pieniądze na własne mieszkanie itp. Jednak lubię fabułę serialu, bo może kogoś zainspiruje do zmiany swojego życia. Świat należy do odważnych, a tacy są bohaterowie produkcji. Cieszy mnie bardzo to, iż pan Paweł Domagała mógł w końcu pokazać swoją utalentowaną stronę muzyczną. Pani Agnieszka Więdłocha dodaje serialowi niesamowitej barwności, jej bohaterka pełni wiele ról, ale w tym wszystkim nie zatraca swojego JA.
We wtorki o godzinie 21.30 na Polsacie można oglądać produkcję :) 


Jakiś rok temu obejrzałam jeden z odcinków serialu przypadkowo na MTV. Później z czasem serial zaczął mnie wciągać, lecz z braku czasu zakończyłam śledzenie odcinków na bieżąco. Niedawno ponownie natknęłam się na odcinki produkcji w internecie i zaczęłam oglądać ją regularnie. Trzeci sezon jest genialny. Niestety na jednym z portali przeczytałam, że obecnie będzie on ostatni. Szkoda, bo nie będę mogła dalej śledzić szalonych losów Karmy i Amy. Niedawno w Polsce mogliśmy gościć aktorkę, która gra jedną z głównych ról, Katie Stevens. Niestety nie udało mi się wygrać zaproszenia na spotkanie z nią. 
 Liczę na to, iż ostatni odcinek serialu będzie tak dobry jak cała fabuła!


Może dla niektórych to kolejne głupie seriale, jednak ja w nich odkrywam drugie dno. Każda z produkcji może w różny sposób, ale uczy o akceptacji własnego JA!

Besos, 
Merli.


wtorek, 10 maja 2016

Dawca pamięci

Cześć! Mam nadzieję, że wasz wtorek jest tak samo udany jak mój. Piękna pogoda, mało zajęć na uczelni - czego chcieć więcej? :D 

Dzisiejszy post to taka mini recenzja filmu, który w moim odczuciu nie został do końca doceniony przez widzów jak i krytyków. Film oparty jest na książce pt."Dawca". Książkę serdecznie Wam polecam, była świetna. Pamiętam, że przeczytałam ją w cztery godziny, ale już koniec mojego gadania, zapraszam Was do czytania. ;) 

‘DAWCA PAMIĘCI’ (ENG. ‘THE GIVER’)



REŻYSERIA:         Phillip Noyce
SCENARIUSZ:    Michael Mitnick, Robert B. Weide
WYSTĘPUJĄ: Jeff Bridges, Meryl Streep, Brenton Thwaites

„Dawca Pamięci” to niesamowity film mówiący o ogromnym poświęceniu dla innych ludzi. Główny bohater – Jonas, to chłopak w nastoletnim wieku, który żyje w świecie gdzie wszystko jest idealnie zaplanowane, pomyłki się nie zdarzają. Pomiędzy ludźmi nie ma żadnych więzi, są jak bezmyślne roboty wykonujące polecenia, nie m uczuć ani emocji. Głównego bohatera spotykamy gdy ma on zostać przydzielony do odpowiedniej sekcji, w której będzie się szkolił do swojego przyszłego zawodu. Jak się okazuje, Jonas zostanie ‘biorcą czasu’. To bardzo zaszczytna praca, mało kto staje się ‘biorcą’. Jonas pozna wówczas wszystkie wspomnienia z przeszłości. Nie będzie to dla niego łatwe. Nie może nikomu mówić co dzieje się na szkoleniu, chociaż bardzo chce podzielić się swoimi doświadczeniami z przyjaciółmi – Aszerem i Fioną.

W moim odbiorze film był niesamowity, wręcz się zakochałam. Niesamowite role Meryl Streep i  Jeffa Bridgesa. Młodzi aktorzy nie byli aż tak spektakularni, ale dało się im uwierzyć we wszystkie emocje, ale jednak przy Meryl Streep nawet najjaśniejsza gwiazda gaśnie.

Scenografia jak i muzyka zachwyca. Tak bardzo nasyconych kolorów naprawdę dawno nie widziałam, co w tym filmie. Jednak możliwe, że to złudzenie po 15 minutach patrzenia w czarno – biały ekran (w świecie Jonasa nie ma kolorów).

Podsumowując, film świetny, niedoceniony przez krytyków. Gorąco polecam!

9/10

Korni.xoxo 

piątek, 6 maja 2016

Adam Lambert w Warszawie !

Koncert Adama Lamberta okazał się strzałem w dziesiątkę na sobotni wieczór.
Na spotkanie z wokalistą czekałam od 2010 roku, kiedy w radiu usłyszałam "If I had you". Jednak piosenki z najnowszej płyty przemawiają do mnie bardziej. Ogólnie wygląd Adama zmienił się od początków kariery na duży plus.
Przejdźmy jednak do koncertu. Bywałam na wielu występach muzycznych, ale od dawna nie widziałam, żeby trybuny też się bawiły. Na poprzednim wydarzeniu, którym byłam zauważyłam, iż tylko jednostki włączały się w zabawę. Na koncercie na Torwarze było inaczej muzyka Adama zjednoczyła wszystkich. Zresztą sam wokalista powiedział ważne słowa, iż - Nie liczy się nasze pochodzenie, religia czy seksualność łączy nas wszystkich muzyka.
Piosenkarz zachęcał do przybycia na koncert Queen z jego udziałem do Oświęcimia 19 czerwca.
Starałam się cały czas uczestniczyć w koncercie i śpiewać (jak to mówią każdy śpiewać może) w związku z tym nagrałam tylko kilka utworów, które są według mnie perełkami w repertuarze Adama.


Jak tylko po raz pierwszy usłyszałam "Fever" wiedziałam, że z tą piosenką nie rozstanę się. Obecnie towarzyszy mi codziennie, gdy ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Uwierzcie mi jaka była moja ogromna radość, gdy usłyszałam pierwsze nutki. 


Adam oczywiście śpiewał jeszcze wiele wspaniałych piosenek, ale nie chcę uszkodzić słuchu nikomu moim piskiem :D
Już się nie mogę doczekać następnego koncertu Adama w Polsce !

Besos,
Merli.

wtorek, 3 maja 2016

Bajki

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem, a jak wiadomo każde dziecko kocha oglądać bajki. Nie uwierzę, jeżeli ktoś powie mi, że nie lubił bajek. ;)
W tym poście pokażę wam moje ulubione bajki z dzieciństwa, jak i te które uwielbiam oglądać teraz. Przyznam się szczerze, kocham oglądać animacje z Disneya, moim zdaniem są ponadczasowe. I nie ważne ile mamy lat - 5,10,20,30 one i tak do nas przemawiają.
W takim razie ... WITAM WAS W ŚWIECIE BAJEK :D 


1. Zdecydowanie moją ulubioną bajka z dzieciństwa jest ZAKOCHANY KUNDEL. No bo kto nie kojarzy sceny ze spaghetti? ;)
Pamiętam, że równie mocno lubiłam drugą cześć tej opowieści, która dotyczyła szczeniaczka Lady i Trampa. 



2. Mała syrenka 2 to jedna z bajek, którą oglądałam kiedy przeprowadziłam się do nowego miasta, nie miałam koleżanek ani kolegów, a bajka umilała mi czas.

3. Kolejna bajka to Bernard i Bianka. Szczerze mówiąc, kompletnie nie pamiętam o czym była ta bajka, ale wiem, że ją uwielbiałam i oglądałam ją równie często co Małą syrenkę 2.

4. Nie mogłoby tu zabraknąć bajek z cyklu Barbie. Chyba każda dziewczynka "jarała się" Roszpunką, Księżniczką i Żebraczką czy Barbie w Jeziorze Łabędzim. Dodatkowym atutem tych bajek było to, że były do nich produkowane od razu lalki, które rozchodziły się jak ciepłe bułeczki.


5. Mustang z dzikiej doliny to bajka, która nauczyła mnie wrażliwości na przyrodę i zwierzęta. Pokochałam tę animację za piękne piosenki i te cudowne widoczki.


6. Pocahontas, poznałam przez piosenkę pani Edyty Górniak. Zakochałam się w niej, a potem w tej bajce i tak mi to zakochanie nie przechodzi już od kilku ładnych lat.

7. Król lew... Chyba nie muszę tutaj już nic więcej mówić.

8. Kraina lodu. Jeżeli ktoś nie kocha "Ulepimy dziś bałwanka" i Olafa, to ma serce z lodu. ;)


9. W głowie się nie mieści. Bajka całkiem nowa, ale podbiła moje serce, jeżeli ktoś nie oglądał - polecam.

10. Auta. Ta bajka była GENIALNA, z resztą ona nadal taka jest. Jej nie da się nie lubić. Główny bohater świetnie pasowałby też do naszej rzeczywistości. A polski dubbing - mistrzostwo.

11. Nie mogłoby w tym zestawieniu zabraknąć Kubusia Puchatka. Ta bajka towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Kiedyś miałam totalnego bzika na punkcie tej bajki, ale kto nie miał? :) 



Tych bajek jest jeszcze więcej, jednak w tej chwili więcej nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Myślę, że ten post będę co jakiś czas uaktualniać i wtedy na pewno pojawi się wiadomość na facebooku, że taki update miało miejsce. :)

Pozdrawiam, Korni

Ten post miał trochę inaczej wyglądać, jednak dziś nie jestem w stanie napisać nic innego. Myślę, że poprawię go niedługo i będzie o wiele lepszy niż teraz.