Dzisiejszy post to relacja z koncertu na którym miałam okazję być zimą. Relacja pochodzi z koncertu zespołu LEMON. Mam nadzieję, że się wam spodoba, tak samo jak i mnie podobał się sam koncert.
Jeden z pierwszych grudniowych niedzielnych
wieczorów przyniósł mi w prezencie niesamowity koncert zespołu LEMON.
Zespół LEMON jest na scenie muzycznej od 4 lat. Ma na swoim koncie bardzo dobrze sprzedająca się płyty oraz wysokie miejsca na listach przebojów. Warto też podkreślić, że piosenki zespołu nie należą do najłatwiejszych jeżeli chodzi o interpretację tekstów. Wokalista zespołu – Igor Herbut, zawsze stara się, żeby wszystko co robi jego zespół było wyjątkowe i magiczne. I właśnie taki był ich koncert w STODOLE. Magiczny, ciepły, pełen emocji, po prostu wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
Zespół LEMON jest na scenie muzycznej od 4 lat. Ma na swoim koncie bardzo dobrze sprzedająca się płyty oraz wysokie miejsca na listach przebojów. Warto też podkreślić, że piosenki zespołu nie należą do najłatwiejszych jeżeli chodzi o interpretację tekstów. Wokalista zespołu – Igor Herbut, zawsze stara się, żeby wszystko co robi jego zespół było wyjątkowe i magiczne. I właśnie taki był ich koncert w STODOLE. Magiczny, ciepły, pełen emocji, po prostu wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
Koncert był ostatnim show na trasie Scarlett Tover. Nic więc dziwnego, że dwa
tygodnie przed koncertem wszystkie bilety były już wyprzedane. Wszystko wskazywało
to na to, że koncert będzie bardzo dobry, skoro tak duża liczba osób chce go
zobaczyć.
Ja sama nie jestem wielką fanką zespołu, jednak cenię ich za ich inność, oryginalność i niebanalność. Chciałam sprawdzić jak wyglądają ich koncerty. Spodziewałam się raczej dużego spokoju, melancholii, czasu wyciszenia i spróbowania zrozumienia w całości piosenek zespołu. Jednak to co otrzymałam od nich tamtego dnia, kompletnie odbiegało od mojej wizji tego koncertu.
Show na całe szczęście zaczęło się punktualnie. Na początku było ciemno, nie było nic widać. A potem pojawił się Igor, na którego skierowana była jedna lampa i zaczął śpiewać piosenkę z najnowszego albumu – „Etiuda Zimowa”. Piosenka nosiła tytuł „Grudniowy”, a mi w tamtym momencie Igor przypominał ślicznego anioła, wokół którego rozprzestrzenia się niesamowicie pozytywna i dobra energia. Było to bardzo delikatne i subtelne. Cały tłum zgromadzony w sali słuchał z wielkim zaciekawieniem i w ogromnej ciszy.
Początek mógł być mylący. Tak spokojnie. Nie ma możliwości żeby było mocno, ostro i z przytupem. Jednak potem chłopaki z LEMONA dali niesamowitego kopa.
Wykonali oni wszystkie największe swoje hity w tym „Scarlett” w lekko zmienionej wersji, która wszystkim zgromadzonym przypadła do gustu. Każda piosenka dopełniała show i była wykonana rewelacyjnie. Gitary, basy, perkusja i klawisze współgrały ze sobą w niesamowitej harmonii. A głos wokalisty dopełniał każdą nutę.
Mi osobiście najbardziej do gustu przypadły dwa wykonania. Piosenka „Napraw” oraz „Jutro” najbardziej zapadły mi w pamięci z tego koncertu. „Napraw”, ponieważ było zaśpiewana niezwykle emocjonalnie, a „Jutro”, ponieważ była nieziemsko energetyczna, a cały tłum śpiewał z zespołem. Niesamowicie wyszła też akcja fanów na piosence „AKE”. Najwięksi fani mieli przy sobie wycięte serduszka z białego papieru i w tracie piosenki podnieśli je do góry i machali w rytm muzyki. Było widać po zespole, że są zaskoczeni ale jednocześnie szczęśliwi, że mają tak cudownych fanów. Świetny oddźwięk miała też piosenka „Dobryj wieczer tobi” z najnowszej płyty chłopaków. Na moment w STODOLE zrobiło się świątecznie. Chłopcy wyjęli dzwonki i zaczęli kolędować. Cały tłum był wniebowzięty. Myślę, że takiego zwrotu akcji nikt się nie spodziewał. Niby zwykły koncert, a tu nagle świąteczny klimat. Na sali było czuć błogość i spokój, ale jednocześnie radość, że zebrani na sali mają okazję posłuchać nowego materiału na żywo. Był to chyba jedyny moment kiedy można było usłyszeć większość piosenek z „Etiudy zimowej” na żywo (LEMON nie będzie koncertował z tym materiałem – brak czasu). Wielkim zaskoczeniem dla mnie była solówką perkusisty zespołu. Tomasz „Harry” Waldowski dał ogromnego czadu. Tak bardzo wczuł się w muzykę i tak mocno uderzał w perkusję aż pękły mu pałeczki. Takiego zwrotu akcji na tym koncercie, myślę, że nikt się nie spodziewał.
Koncert można podsumować krótko - był bardzo dobry, w świetny sposób zobrazował
to w jaki sposób muzykę postrzega zespół i jak wiele pracy wkładają w to żeby
ich występy podobały się każdemu, nie tylko fanom.
Z mojej strony chcę dodać, że zdecydowanie nie żałuję pieniędzy jakie wydałam na ten koncert i czasu, który poświęciłam żeby móc na nim być. Koncerty LEMON polecam każdemu, ażeby choć na chwilę zapomnieć o problemach i poczuć muzykę tak jak czują to chłopaki.
Z mojej strony chcę dodać, że zdecydowanie nie żałuję pieniędzy jakie wydałam na ten koncert i czasu, który poświęciłam żeby móc na nim być. Koncerty LEMON polecam każdemu, ażeby choć na chwilę zapomnieć o problemach i poczuć muzykę tak jak czują to chłopaki.
Mam nadzieję, że tą relacją zachęciłam Was do pójścia na koncert tego zespołu. :) Ja byłam już dwa razy i nie żałuję ;)
Pozdrawiam, do następnego.
Korni.xoxo